Co z czym łączyć? To jest pytanie! I… nie ma jednej dobrej odpowiedzi. Dobry food&beer pairing wymaga wiedzy zarówno o piwie – jego gatunkach, smaku i sposobach warzenia, jak również o samej kuchni, a także wyczucia smaku i odwagi w poszukiwaniu unikalnych kombinacji. Nie będzie przesadą stwierdzenie, że bycie piwnym sommelierem to niekończąca się podróż po krainie smaków, finału której w gruncie rzeczy nie sposób przewidzieć. Zawsze bowiem znajdą się nowe piwa do odkrycia, a im większe doświadczenie zdobywamy w łączeniu piwnych specjalności z potrawami, tym więcej mamy pomysłów na nowe, oryginalne zestawienia.
To co wędzone...
lub grillowane wymaga specjalnego, podejścia. Na szczęście także tu, piwny świat dostarcza nam doskonałych trunków. Wędzone kiełbasy, boczek, ryby, a nawet sery to niezwykle popularne w Polsce składniki dań. Ich specyficzny, wędzony, dymny czy wręcz ogniskowy aromat jest na tyle solidny, że nie warto silić się na tonowanie go zasadą kontrastu. Płyńmy zatem z prądem podając jedno z wędzonych piw. Niemieckie Rauchbier będą tu rozwiązaniem idealnym, przyjemnie wędzone, śliwkowe, z delikatną paloną goryczką sprostają najmocniej nawet uwędzonej kiełbasie czy rybie. Inną, równie dobrą opcją będą piwa z gatunku Smoked Ale lub Porter o oleistej konsystencji i wysokiej pełni smaku. Nie można tu nie wspomnieć o bałtyckim porterze, który jeżeli dobrze uwarzony, cechuje się delikatnym, palonym aromatem wędzonki. Podajemy go w towarzystwie dojrzewających wędlin jak prosciutto lub szynka szwarcwaldzka. W sezonie grillowym zaś popijamy nim suszone śliwki zawijane w cienkie plastry wędzonego boczku.
Po włosku
Wbrew pozorom Włosi do ich pizzy wcale nie piją wina. W tym połączeniu króluje piwo, które możemy podać także do lasagne i innych włoskich potraw. Włosi podają do tych dań tzw. malto doppio, czyli piwa podwójnie słodowe, bardziej ekstraktywne, mocniejsze. Możemy zatem z powodzeniem podać pizzę w towarzystwie esencjonalnych lagerów o mocnej goryczce i intensywnym słodowym bukiecie. Idealnie, jeżeli lager będzie miał domieszkę słodów palonych lub karmelowych. Wtedy chrupiące brzegi pizzy i skwierczące kawałki szynki lub kiełbasy nabiorą nowego wymiaru. Jeżeli dodatkowo uda nam się zdobyć piwo gatunku lager wiedeński lub marcowe warzone w Monachium na Octoberfest to sommelierski sukces mamy w kieszeni.
Po polsku
Kuchnia polska to nie tylko schabowe i bigos, choć i te potrawy nie obrażą dobrego pilsnera czy lagera. Jeżeli jednak przyrządzamy gęś faszerowaną kaszą i orzechami, podajmy do niej miodowego lagera, jeśli będą to żeberka w kapuście popijmy je koźlakiem. Koźlak da radę także w przypadku leśnych grzybów, wędzonego boczku, smażonej cebuli, klusek w mięsnym sosie i wielu innych kompozycjach z polskiej wsi i lasu. Kuchnia polska nadaje się doskonale do tego, by wykorzystywać piwo jako składnik potrawy. Kapuśniak na ciemnym piwie, szynka wieprzowa w piwnej marynacie czy wspomniany bigos z piwem zamiast wody to tylko niektóre z nich. Po piwa pszeniczne sięgamy, gdy na naszym stole zagości szczupak faszerowany albo smażony filet z sandacza. Jeżeli jednak na obiedzie gościmy węgorza, sięgamy po bardziej treściwe piwa, mocny lager a nawet koźlak nie będzie przesadą.
Sery – ulubiona przekąska
Ser ma wszelkie podstawy by nazywać siebie przekąską idealną. Jest różnorodny gatunkowo, nie trzeba go specjalnie przygotowywać, pasuje do piwa i wina – czego chcieć więcej? Zanim jednak sięgniemy po to wydawało by się pewne połączenie, dobrze zapoznać się trochę ze światem serów by nie popełnić foux pas. Jeżeli zatem mamy twarde, żółte sery to od razu sięgamy po pilsnery i lagery. Łagodna serowa goryczka i nienachalny aromat zagrają z tymi piwami jak w dobrej orkiestrze. W przypadku serów ostrzejszych w smaku, jak cheddar, sięgamy po bardziej jednoznaczne piwa. Nie bez przyczyny z tego samego kraju co cheddar pochodzi ALE, czyli mocno goryczkowe i chmielowe piwo górnej fermentacji. Sery pleśniowe wymagają specjalnego traktowania. Niewiele jest piw, które sprostają tym dojrzałym aromatom. Pewnym połączeniem będzie tu w zasadzie tylko trapist, czyli klasztorne piwo produkowane w Belgii przez zakon Trapistów. Piwo niezwykle aromatyczne, które zaczyna się chmielem i owocami, ewoluuje poprzez drożdże, słody, karmel i kawę, by zakończyć się alkoholowym finiszem. Komponując deskę serów nie zapominajmy o naszym rodzimym bogactwie. Sery zagrodowe, owcze, kozie, krowie dojrzewające, z Wiżajn, Korycina i wielu innych miejsc rozsianych po całej Polsce to pełnia smaku i aromatu. Postawmy obok nich lekkie piwa ciemne, miodowe, pilsnery i mocne lagery i pozwólmy biesiadnikom odkrywać niekończący się świat unikalnych kompozycji.
Czas na deser...
Pozornie deser w ogóle nie kojarzy się z piwem. Tymczasem na świecie istnieją piwa, które są powszechnie uważane za piwa deserowe właśnie. Owocowe tarty, ciasta, galaretki potrzebują piwa, które nie będzie słodkie, choć pewną słodycz będą sugerować. Czy istnieją takie piwa? Oczywiście – belgijski lambik owocowy w odmianach kriek (wiśniowa) i framboise (malinowa) to piwa, które zniewalają słodkim aromatem po czym otrzeźwiają zmysły kwaśnym, wytrawnym smakiem. Działają zatem jak drożdżowy placek z agrestem i do takich słodkości powinniśmy je serwować. Jeżeli nasz deser będzie z gatunku czekoladowych, to nic straconego. Na polskim rynku coraz więcej mamy piw ciemnych, łagodnych w smaku, o średniej mocy i pełni smaku. Piwa te pachną kawą, wanilią i czekoladą, możemy je zatem podawać w towarzystwie tiramisu, puddingów, ciast, a nawet tortów czekoladowych. Niewątpliwą zaletą takiego połączenia będzie goryczka obecna w piwie, pochodząca z palonego ziarna słodu. Kontrastuje ona deserową słodycz i pozwala dłużej cieszyć się smakiem.
Na koniec dnia
Koniec dnia to moment, gdy łapiemy oddech, dokonujemy podsumowania tego, co się wydarzyło i często sięgamy po przygotowane na tę chwilę piwo, o którym myśleliśmy już od południa. Kiedy nasza ręka odruchowo sięgnie po paczkę czegoś słonego (paluszki, chipsy itp.), cofnijmy ją gwałtownie i udajmy się do kuchni po coś, co naprawdę pozwoli cieszyć nam się piwnym smakiem. Co to będzie? O tej godzinie nie mamy ochoty na gotowanie, możemy jednak szybko przygotować lub mieć wcześniej przygotowane orzechy i migdały w karmelu, wiśnie w cukrze, krakersy z odrobiną miodu lub cokolwiek innego, co połączy nuty mączne, owocowe i karmelowe. Do tego dobierzmy odpowiednie piwo. Mocne angielskie ale (barley wine), belgijskie piwa górnej fermentacji, imperialny stout leżakowany w beczce, bałtycki porter lub podwójny koźlak sprawi, że nawet miłośnik dobrej whisky westchnie usatysfakcjonowany.
Powyższe wersy to rzecz jasna tylko wycinek z zasad piwno-kulinarnych kompozycji. Sztuka ta w zasadzie nie ma końca i może zacząć się już przy śniadaniu, niemiecki weizen uchodzi za idealne piwo śniadaniowe podawane z białą kiełbasą i preclem, i trwać przez cały dzień aż do wieczora wieńczącego nasze sommelierskie przygody. Warto jednak pamiętać, by nie starać się wykonać wszystkich kompozycji w ciągu jednego dnia. Taki dzień, choć niewątpliwie atrakcyjny, mógłby zakończyć się dość wcześnie, a i następny poranek nie należałby z pewnością do rześkich. W tej sytuacji - tak jak w kuchni - wyznajemy złotą zasadę „więcej, nie znaczy lepiej”.